Chyba każdy wie, że dla Chucka Norrisa niemożliwe nie istnieje 😉
Wyobraźcie sobie, że nie wzięło się to znikąd. Opowiem Wam jego historię.
Gdy miał 16 lat, dostał pracę przy pakowaniu zakupów w markecie na przedmieściu Los Angeles. To były lata pięćdziesiąte i w sklepach spożywczych używano skrzynek na cięższe zakupy. Chuck Norris sądził, że idzie mu świetnie, gdy na koniec pierwszego dnia kierownik sklepu powiedział mu, żeby już nie przychodził nazajutrz. Nie pakował dostatecznie szybko.
Był bardzo nieśmiałym dzieciakiem i sam był zaskoczony gdy poprosił kierownika o jeszcze jedną szansę. Powiedział, że bardzo chce spróbować jeszcze raz, że potrafi lepiej pracować.
Podziałało, dostał drugą szansę i przez kolejne półtora roku z powodzeniem pakował ludziom zakupy, a w weekendy robił to od rana do wieczora.
To, że odezwał się pomimo swojej nieśmiałości było sprzeczne z jego naturą, ale właśnie ta chwila, gdy przemówił we własnym interesie, wypaliła się w jego pamięci. Odebrał z niej następującą lekcję: jeżeli chcesz coś w życiu osiągnąć, nie siedź wygodnie, marząc o tym, że coś się wydarzy. Musisz sprawić, żeby się wydarzyło.
Wcale nie był urodzonym sportowcem, gdy zaczynał ćwiczyć karate. Ćwiczył jednak bardziej zapamiętali niż inni i to dzięki temu przez sześć lat był mistrzem świata w wadze średniej. Gdy postanowił, że zostanie aktorem, miał 36 lat i zerowe doświadczenie. W tamtym czasie w Hollywood wegetowało mniej więcej 1600 bezrobotnych aktorów, a on musiał współzawodniczyć też z takimi, którzy już występowali w filmach i telewizji. Gdyby powiedział sobie: „Nie masz szans!” , z pewnością nie miałby szans.
A jednak osiągnął wielki sukces.
Po pierwsze więc, jeśli chcesz czegoś dokonać, jeśli chcesz czegoś spróbować to spróbuj!
Czasem marudzimy: „Nie odniosłem sukcesu, bo nie dano mi szansy”. A szansę czasem trzeba sobie stworzyć.
Ogromnie podoba mi się przysłowie irlandzkie, które mówi o tym, że „długo, bardzo długo trzeba by stać z otwartymi ustami, żeby się doczekać, aż pieczony gołąbek sam w nie wpadnie”. Nie ma innego wyjścia. Trzeba wstać i to zrobić.
Po drugie, jeśli jesteś już w podróży do swojego marzenia, to chcę Ci dziś powiedzieć: nie poddawaj się. Gdyby życie składało się z tylko łatwych dni, w których osiągamy sukcesy, to nie docenialibyśmy tego momentu, gdy w końcu spełniamy swoje marzenie. Wiem, wytrwałość nie jest postawą, z którą się rodzimy. Wytrwałość to ciężka praca, którą wykonujemy nawet wtedy gdy jesteśmy zmęczeni ciężką pracą. Najtrudniej jest, gdy musimy zmierzyć się z porażką lub zmęczeniem.
Zaczyna się od wspaniałego pomysłu, zaczynamy, wszystko idzie świetnie, ale gdy zaczyna brakować wiwatów i oklasków, gdy zaczyna brakować dobrych aniołów z boku, którzy nam kibicują, gdy pojawia się porażka, burza, gdy przychodzi zniechęcenie, to wtedy nasza pozytywna postawa często gdzieś znika.
Droga często będzie nierówna i lepiej wiedzieć o tym na początku. I tak jak Chuck Norris, uwierzyć, że masz szansę na spełnienie marzenia.
No i nie poddawaj się, czegokolwiek się podjąłeś. Wierzę, że Ci się uda.
A wyzwanie? Zabierz moje pozytywne wsparcie i podziel się nim z kimś innym kogo znasz, o kim wiesz, że coś stara się zbudować, że idzie w kierunku marzenia. Bądź czyimś kibicem, aniołem a zobaczysz, że w chwili gdy Ty będziesz potrzebował swojego anioła – on się pojawi.
Pięknego 9 grudnia. Ruszajmy do przodu!