Kilka lat temu miałem problem – nie mogłem się doczekać, kiedy zacznę kolejny poranek w biurze, a wieczorem niechętnie wychodziłem z pracy. Byłem członkiem rządu i podobało mi się to znacznie bardziej niż jakiekolwiek inne zajęcie.
Nic dziwnego, że reszta mojego życia skurczyła się do rozmiarów rodzynki. Straciłem kontakt ze starymi przyjaciółmi. Prawie nie widywałem żony. Jeszcze rzadziej spotykałem naszych synów, piętnastoletniego Adama i dwunastoletniego Sama.
Pewnego wieczoru po raz szósty z rzędu zadzwoniłem do domu, by powiedzieć chłopcom, że nie będzie mnie, gdy będą się układali do snu. Nie szkodzi, usłyszałem od Sama. Ale czy mógłbym go obudzić, gdy już wrócę? Uprzedziłem, że będzie bardzo późno, że od dawna będzie spał. Może więc byłoby lepiej, gdybyśmy zobaczyli się rano.
Sam mnie wysłuchał, ale nalegał. Spytałem dlaczego tak mu zależy. Odparł, że po prostu chciałby wiedzieć, że jestem.
Do dziś nie umiem wytłumaczyć, co się stało w owej chwili, ale nagle pojąłem, że nieodwołalnie muszę zrezygnować z posady.
(Robert Reich, były sekretarz pracy w rządzie USA)
Nawet w sytuacji, gdy niewiele mamy w życiu priorytetów, toczą one nieustanną walkę o naszą uwagę. Kariera, rodzina, przyjaciele, zdrowie, wykształcenie, dom – to tylko niektóre rzeczy, które domagają się uznania za najważniejsze.
Często mówimy: najpierw obowiązki, potem przyjemności…. i okazuje się, że padamy ledwo żywi ze zmęczenia wieczorem do łóżka, bo przecież tyle obowiązków ma człowiek.
A dzisiaj sobota… ostatnia przed świętami… pewnie plan obowiązków wypełniony po brzegi…
Obyśmy znaleźli dziś chwile aby odwrócić wzrok i myśli od tego „co muszę”, rozejrzeli się wokół, docenili to kogo mamy obok, nie zapomnieli się uśmiechać.
Pewien mężczyzna w pewien wietrzny weekend przechadzał się ze swoim synkiem po plaży. Rzucali muszle pod wiatr i patrzyli, jak wracają. Nie wiedzieli dlaczego sprawia im to przyjemność. Wydawało im się tego ranka, że to najwspanialsza zabawa. Po jakimś czasie mężczyzna spojrzał na zegarek. Zbliżała się pora lunchu. Niechętnie opuścili plażę. Dopiero gdy usiedli przy stole, mężczyzna zaczął się zastanawiać, dlaczego właściwie przerwali zabawę. Cóż jest takiego ważnego w południowej godzinie? Dlaczego pozwalamy, by zegar nas hipnotyzował? Wrócili z synkiem na plażę zaraz po lunchu, ale wyjątkowy nastrój minął. Muszle i wiatr już nic dla nas nie znaczyły i tylko wiało nam piaskiem w oczy.
Nie przegapmy tego dnia. Nie przegapmy tych najważniejszych momentów. Nie dajmy się zahipnotyzować czasowi i obowiązkom. Pozwólmy sobie czasem się zapomnieć.
Pięknego 19 grudnia. Niech będzie uważny. Niech będzie wyjątkowy.