Prawo wyboru

Uncategorized

Od tygodnia cała klasa cieszyła się tym, że zamiast siedzieć w murach szkoły będzie kino, i McDonald, i spacerowanie po mieście. Nie było ani jednej osoby, która nie przyszłaby z uśmiechem na twarzy. Dziewczyny radośnie szczebiotały podczas gdy chłopaki swoim zwyczajem przepychali się już do autobusu. Ostatni raz przeliczono uczniów i autobus ruszył. Droga szybko minęła dzieciom zajętym rozmowami. Gdy wytoczyli się z autobusu natychmiast ruszyli do kina. Wszystko było wcześniej zarezerwowane i ustalone, więc każdy usiadł na właściwym miejscu. Film był średnio ciekawy, ale przecież wszystko było lepsze niż szkoła. Kolejny punkt dnia to spacer i to, na co czekali, czyli wizyta w McDonaldzie. Obeszli rynek, parę uliczek i ruszyli w kierunku restauracji.

Po wejściu ustawiła się długa kolejka. Każdy chciał zamówić swoje ulubione smakołyki. Wiedzieli, że mają ograniczoną ilość czasu, więc nieco się niecierpliwili, ale nauczycielka zapewniała, że wszyscy zdążą zjeść swój posiłek. Siadali po kolei do stoliczków i szybciutko wcinali to co zamówili. Jedynie Artur usiadł z boku i nie jedząc niczego, ukradkiem spoglądał na kolegów. Dzieciaki zaczęły już wstawać i sprzątać stoliki. Słychać było nawołujących do zbiórki nauczycieli. Artur do papierowej torebki, w której znajdował się nietknięty hamburger i frytki, włożył kubek coli i ruszył za dziećmi. Pani nauczycielka już bardzo poganiała dzieci, martwiąc się, że nie zdążą na autobus. Bardzo szybkim krokiem, prawie biegiem, ruszyli na przystanek autobusowy. Artur nie chcąc zwracać niczyjej uwagi na to, że nie zjadł posiłku, biegł ostatni. Nagle, dziewczynki biegnące przed Arturem usłyszały hałas i smutne: ”o nieee”.

Artur stał a na chodniku przed nim leżały rozsypane frytki, hamburger i rozlana cola. Torebka, w której wszystko się znajdowało pękła z powodu rozlewającego się w środku napoju i wszystko wypadło na chodnik. Dziewczynki zaczęły wołać aby klasa się zatrzymała. W końcu wszyscy stanęli i ruszyli z powrotem w kierunku wołających dziewczynek. Artur stał z oczami pełnymi łez a podbiegające dzieci śmiały się z niego i pokazywały palcem to na Artura, to na rozsypane na chodniku jedzenie. Nauczycielka zdenerwowana faktem, że teraz już na pewno nie zdążą na autobus, podniosła głos wołając: „Artur coś Ty narobił? Czemuś tego nie zjadł? Po co to ciągniesz ze sobą?”

Wśród dzieci jeszcze bardziej rozbrzmiał śmiech i drwiny. Chłopiec miał ochotę zapaść się pod ziemię. Tylko Alicja się nie śmiała. Patrzyła na całe zdarzenie, a przed oczami miała mamę opowiadającą jej historie, tak podobne do tej, gdy komuś zdarzało się coś przykrego i nikt nie stawał po jego stronie. Do jej oczu zaczęły napływać łzy współczucia, które mieszały się ze łzami bezradności. Bo co tu zrobić gdy wszyscy się śmieją i wytykają Artura palcem. 

I wtedy przypomniało jej się to, co powiedziała mama: „pamiętaj, zawsze możesz wybrać jak się chcesz zachować, nawet gdy jest to trudne. Nigdy nie wiesz jak ważne to będzie dla drugiej osoby.” I wtedy pomyślała, że może jest jakiś powód, dla którego Artur nie zjadł posiłku, tylko biegł z nim całą drogę. Pomyślała, że musi mu być bardzo źle i musi się czuć teraz bardzo samotny. I właśnie wtedy, zebrała całą odwagę jaką miała i wyszła ze stojącej grupy dzieci. Stanęła obok Artura i wzięła z jego ręki papierową torebkę z rozerwanym spodem. Rozerwała ją wzdłuż, kucnęła i zaczęła zbierać na nią jedzenie. Dzieci zaczynały milknąć jedno po drugim, aż w końcu zrobiła się cisza. Artur zaskoczony patrzył na klasę, a potem skierował wzrok na Alicję. Wstała właśnie, trzymając w ręku pozbierane z ziemi jedzenie i zapytała Artura: „dla kogo niosłeś ten posiłek?”

Artur spuścił głowę i powiedział: „dla mojego braciszka, który został w domu. Mama nie miała pieniędzy abym mógł kupić kanapki dla nas obu. A on tak bardzo chciał skosztować hamburgera”.

Teraz wszyscy spuścili głowy. Nikt już nic nie mówił, nie śmiał się. Nawet nauczycielka milczała zmieszana. Po krótkiej chwili powiedziała: „Nie martw się Artur. Za chwilę przyjedzie następny autobus.” Chwyciła go za rękę i ruszyła z powrotem w kierunku McDonalda a za nimi ruszyła reszta dzieci. Wszyscy szeptali między sobą i tylko Artur odwrócił głowę, i z wzrokiem pełnym wdzięczności popatrzył na uśmiechniętą, szczęśliwą i dumną z siebie Alicję.

R.B.

Nie muszę chyba wspominać, że życie nie jest usłane różami. Przeróżne są okoliczności, sytuacje, zdarzenia. Nie na wszystkie mamy wpływ, ale zawsze możemy wybrać w jaki sposób na nie zareagujemy.

To nie okoliczności sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi, ale decyzje, które podejmujemy. Możemy się schować za rogiem, który nazywa się „nie wychylaj się z tłumu” albo „nie rób innym dobrze, nie będzie Ci źle”. Ale to również jest decyzja. Skoro i tak musisz zdecydować, to czy nie lepiej dobrze się zastanowić?

Viktor Frankl pisał o sobie: „My, którzy przeżyliśmy obozy koncentracyjne, pamiętamy ludzi, którzy przemierzając baraki, starali się pocieszać innych i dzielić się z nimi ostatnim kawałkiem chleba. Może nie było takich wielu, ale wystarczająco dużo, by dowieść, że można człowiekowi odebrać wszystko prócz jednej, jedynej rzeczy, ostatniej z ludzkich swobód – prawa wyboru postawy w danych warunkach; prawa wyboru własnej drogi.”

Każdy z nas ma prawo wyboru swojej postawy, może wybrać jak się zachowa, jakie wypowie słowa, może zadecydować, którą pójdzie drogą.

Na koniec życia chcę pomyśleć, że żyłam tak szczęśliwie, bo nie musiałam się wstydzić swoich wyborów.

Szukając pomysłu na wyzwanie pomyślałam, że pewnie mamy mnóstwo wspomnień, w których nie zareagowaliśmy tak jak chcieliśmy, powiedzieliśmy słowa, które nie powinny paść, daliśmy się ponieść emocjom. A może nie zrobiliśmy tego, co zrobiła Alicja? Może nie wybraliśmy aby zareagować, gdy wszyscy inni nie reagowali? Może wybraliśmy aby zadecydować obojętnością, gdy ktoś inny był krzywdzony? Może wybraliśmy milczeć, gdy w naszej obecności mówiono źle o innych? 

Każdy z nas jest w „podróży”, uczy się, zmienia, jest w procesie.

Wyzwanie? Proszę, przebacz najpierw sobie swoje złe wybory. Jeśli uznasz, że tak powinno się stać, to przeproś również osobę, która została skrzywdzona przez całą sytuację.

A teraz wyobraź sobie, drogi przyjacielu, siebie. Wyobraź sobie jak sam wręczasz sobie prezent: a jest to prawo wyboru postawy, prawo wyboru drogi.

Pięknego 8 grudnia. Niech będzie pełen dobrych wyborów.