Kiedy Tomuś miał trzy latka jego rodzice zabrali go na coroczne badania kontrolne. Wówczas pediatra zapytał ich o jego nawyki żywieniowe.
– No cóż, w tej chwili lubi tylko paluszki rybne i węglowodany, więc na razie nie próbujemy nawet dawać mu warzyw – wyznali rodzice – Musielibyśmy co dzień przełamywać jego opór.
Lekarz z uśmiechem pokiwał głową, po czym odpowiedział:
– Nie zmusicie go do jedzenia warzyw, ale powinniście dbać, aby zawsze były na talerzu. Na pewno ich nie zje, jeżeli ich tam nie będzie.
Ta prosta prawdziwa historia niesie za sobą ważne przesłanie.
Jeśli chcę mieć pozytywny wpływ na czyjeś życie, rodziny, przyjaciół, dzieci, może uczniów to muszę podawać im „warzywa”. 😉
Nikt nie przyswoi sobie tego czego mu nie podamy.
Życzliwości. Empatii. Współczucia. Bezinteresownej miłości. I możemy wstawić tu każdą cudowną wartość, która ma dla nas znaczenie.
Codziennie nakładajmy te potrawy na talerze tym, z którymi się spotykamy. Może to zjedzą a może nie. Warto jednak podawać bo może w końcu zechcą posmakować np. życzliwości.
A jeśli dziś spróbują to może jutro się w niej rozsmakują.