Słowa. Zostają powoływane do życia w momencie gdy zabrzmią. Wtedy mają misję. Biorą rozbieg i skaczą. Docierają do uszu, biegną, biegną i w końcu są na miejscu. W głowie drugiego człowieka, w jego duszy zaczyna rozbrzmiewać odgłos wykonywanej przez nie misji. Jaka ona będzie?
To my dajemy im moc. Moc budowania lub burzenia, tworzenia lub niszczenia.
Jeśli powiesz: „do niczego się nie nadajesz!” – to właśnie w tym momencie słowa powolutku zaczynają kuć młotem pneumatycznym fundamenty tożsamości, wiarę w siebie, radość życia, nadzieję na dobrą przyszłość. A gdy powiesz: „jestem z ciebie dumny” lub „kocham cię” to natychmiast słowa zaczynają budować skrzydła, wzmacniają je, dodają siły, wiary w dobrą przyszłość, ufność w to, że mogę zdobywać świat.
Jaką misję mają nasze słowa? Ile skrzydeł już zbudowałeś? Ile fundamentów wzmocniłeś? Ile głów podniosłeś? Ile chmur przegoniłeś? Ile razy zapaliłeś w kimś światło?
Żadne okoliczności nigdy nie będą winne wypowiedzianych przez nas słów. Decyzja należy do nas. A więc niech zabrzmią, niech się wzniosą, niech pędzą z misją słowa, które niosą życie, które budują skrzydła.